15 lip 2012

Bal z przedwczesnym zakończeniem

Stałam przed lustrem, wgapiona w swoje odbicie. Poprawiłam zakręcony kosmyk włosów, odgarniając go ruchem dłoni za ucho. Moje niebieskie oczy patrzyły teraz na błękitną suknię, którą kazała mi włożyć moja najlepsza przyjaciółka Kess. Moja blada cera idealnie kontrastowała z niemal czarnymi włosami i ciemnym błyszczykiem na ustach. Okręciłam się wokół własnej osi i zerknęłam na Kess.
-I jak?-spytałam niepewnie. Zawsze miałam w zwyczaju, gdy czegoś się obawiałam zaciskać usta w cienką linię, jednak by nie popsuć makijażu, zostało mi to zabronione pod groźbą przymusowego tańca z Derekiem.

-Idealnie-stwierdziła. Sama ubrana była w różową suknię z falbankami na dole, i w różowe szpilki. Ja nie pozwoliłam sobie wcisnąć szpilek, dlatego teraz na nogach miałam kolorowe trampki. Oczywiście moja ukochana przyjaciółka stwierdziła, że psują cały efekt, ale jakoś się tym nie przejęłam.
-A więc, panno Crissine, zapraszam na bal!-zaśmiała się i zrobiła piruet po czym "wyfrunęła" z pomieszczenia, którym był mój mały pokój. Westchnęłam, poprawiłam spinki wpięte w moje włosy, by loki nie rozsypały się po całej twarzy i nie sterczały, każdy w inną stronę, jak to często im się zdarzało. Były dość długie, sięgały mi dokładnie do łopatek. Nie były to prawdziwe loki, tylko lekko kręcone włosy. Westchnęłam ostatni raz, powachlowałam się delikatnie ręką uważając na popudrowaną twarz, po czym oświadczyłam.
-Idealnie. No więc, komu let's temu go.-uśmiechnęłam się blado do swojego odbicia po czym wyszłam z pokoju kierując swe kroki po schodkach na dół. Mama od razu obdarowała mnie uśmiechem i już otworzyła usta by coś powiedzieć, jednak ja ją uprzedziłam.
-Bez komentarza!-prawie krzyknęłam, ale podziałało. Matka tylko uśmiechnęła się uroczo i przytaknęła. Za to Kess nie da się tak łatwo uciszyć. Dobiegła do mnie i chwyciła za rękę w nadgarstku uparcie ciągnąc
.-Wyglądasz świetnie! Jak zwykle udało mi się zamienić kogoś w cudo! Chodź, spóźnimy się! Szybciej, noo!-jęczała. W końcu się poddałam i potulnie wyszłam, ciągnięta za rękę z domu. 
-Sugerujesz, że wcześniej nim nie byłam? - mruknęłam żartobliwie pod nosem i dałam sie wywlec z mieszkania. Szłyśmy znaną mi drogą do szkoły na bal. W końcu, gdy doszłyśmy, czekali na nas chłopcy. Derek uśmiechnął się do mnie zawadiacko, a ja jedynie skrzywiłam się gdy już odwrócił się by wejść na salę. Podszedł do mnie Greg i wziął pod rękę. On miał taki cudny, uroczy uśmiech... 
-Chodźmy-zadecydował i pociągnął mnie delikatnie-Cudnie wyglądasz.
-Dziękuję.Poczułam jak się rumienię, mimo to wykręciłam tułów by ruchem ust powiedzieć do Kess "dzięki". Była moją stylistką na wszystkie ważniejsze okazje, odkąd tylko pamiętam. Gdy doszliśmy na salę Greg, fachowym gestem ujął moją dłoń, zapraszając w ten sposób do tańca. Nigdy nie umiałam jakoś doskonale tańczyć, jednak tym razem nie szło mi aż tak źle. Gdy on prowadził wszystkie kroki wydawały mi się takie łatwe i oczywiste. Wszystko byłoby cudnie, gdybym nie ujrzała małego stworzonka siedzącego na liściu jakiegoś kwiatka.
-Greg, zaraz wracam.-uśmiechnęłam się do niego czarująco po czym odbiegłam od niego i podeszłam do kwiatka. Zerknęłam na istotkę.
-Co tu robisz?-spytałam zaskoczona chochlika.
-Jak to co, pilnuję Cię. Nie dość że duchy mają Cię w opiece to jeszcze ja muszę.-odparła piskliwym głosikiem wróżka. No tak, nie mają już co robić tylko pilnować damę ze swojego świata.
-Och, świetnie-mruknęłam zmęczonym głosem - Ale chodźmy gdzie indziej, bo ludzie pomyślą, że ześwirowałam, gadając z kwiatkiem. - wycedziłam między zaciśniętymi zębami i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy wyszłam na korytarz, zatrzymałam się, opierając plecami o ścianę.

-Teraz - mów. - rozkazałam.
-Chcą Cię mianować Marszałkiem Rady. - palnął prosto z mostu chochlik. Wytrzeszczyłam oczy.
-Naprawdę?! Przyjęli mnie?!-nie mogłam ukryć radości. Moje usta od razu wykrzywił szeroki uśmiech - No, nie wierzę...
-Tak, tak... Tylko że musisz zjawić się tam. Teraz.
-Teraz? Nie mogą chwilkę zaczekać? O takich rzeczach informuje się wcześniej! - wytknęłam, krzyżując ręce pod biustem. "Wróżka" wzruszyła ramionami.
-Bywa. Kazali mi poinformować Cię teraz. To była jakaś spontaniczna decyzja, czy coś. Ale masz się tam zjawić, jak najszybciej. - dodała.Westchnęłam. Mus to mus. Skinęłam głową na znak, że przyjęłam to do świadomości i wróciłam na salę. Przygryzłam lekko dolną wargę i ruszyłam w stronę Grega. Kiedy tylko do niego doszłam, objął mnie ramieniem.
-W porządku? - spytał.
-Muszę iść do domu. Zapomniałam o czymś bardzo ważnym.-wyznałam.
-Bal dopiero się zaczął!-zaoponował patrząc na mnie zaskoczony.
-Dla mnie już się skończył.-pokręciłam smutno głową.
-Ale nie możesz tak po prostu wyjść... Specjalnie dla Ciebie tu przyszedłem. Wiesz ile się szykowałem?! I to ma iść na marne?
Gapiłam się na niego osłupiała. Z początku myślałam, że żartuje, ale już po chwili przekonałam się, że jest śmiertelnie poważny.
-Nie wiedziałam, że jesteś taki narcystyczny. Znajdź sobie jakąś "dziunię", bo ja lecę. - Uśmiechnęłam się ironicznie, skinęłam mu na pożegnanie głową i pobiegłam w stronę toalety odprowadzana jego spojrzeniem. No tak, mam iść do domu, a uciekam do kibla, pomyślałam rozczarowana swoim brakiem pomysłów. Przynajmniej mam już sukienkę na mianowanie, ucieszyłam się po czym zdjąwszy naszyjnik otworzyłam nim portal i weszłam do świata Niebieskiej Gwiazdy. W dłoni czułam, że amulet jest ciepły, to oznaczało że wszyscy są szczęśliwi ze zmiany marszałka.