Stałam przed lustrem, wgapiona w swoje
odbicie. Poprawiłam zakręcony kosmyk włosów, odgarniając go ruchem dłoni
za ucho. Moje niebieskie oczy patrzyły teraz na błękitną suknię, którą
kazała mi włożyć moja najlepsza przyjaciółka Kess. Moja blada cera
idealnie kontrastowała z niemal czarnymi włosami i ciemnym błyszczykiem
na ustach. Okręciłam się wokół własnej osi i zerknęłam na Kess.
-I
jak?-spytałam niepewnie. Zawsze miałam w zwyczaju, gdy czegoś się
obawiałam zaciskać usta w cienką linię, jednak by nie popsuć makijażu,
zostało mi to zabronione pod groźbą przymusowego tańca z Derekiem.
-Idealnie-stwierdziła.
Sama ubrana była w różową suknię z falbankami na dole, i w różowe
szpilki. Ja nie pozwoliłam sobie wcisnąć szpilek, dlatego teraz na
nogach miałam kolorowe trampki. Oczywiście moja ukochana przyjaciółka
stwierdziła, że psują cały efekt, ale jakoś się tym nie przejęłam.
-A
więc, panno Crissine, zapraszam na bal!-zaśmiała się i zrobiła piruet
po czym "wyfrunęła" z pomieszczenia, którym był mój mały pokój.
Westchnęłam, poprawiłam spinki wpięte w moje włosy, by loki nie
rozsypały się po całej twarzy i nie sterczały, każdy w inną stronę, jak
to często im się zdarzało. Były dość długie, sięgały mi dokładnie do
łopatek. Nie były to prawdziwe loki, tylko lekko kręcone włosy.
Westchnęłam ostatni raz, powachlowałam się delikatnie ręką uważając na
popudrowaną twarz, po czym oświadczyłam.
-Idealnie. No więc, komu
let's temu go.-uśmiechnęłam się blado do swojego odbicia po czym wyszłam
z pokoju kierując swe kroki po schodkach na dół. Mama od razu
obdarowała mnie uśmiechem i już otworzyła usta by coś powiedzieć, jednak ja ją uprzedziłam.
-Bez
komentarza!-prawie krzyknęłam, ale podziałało. Matka tylko uśmiechnęła
się uroczo i przytaknęła. Za to Kess nie da się tak łatwo uciszyć.
Dobiegła do mnie i chwyciła za rękę w nadgarstku uparcie ciągnąc
.-Wyglądasz świetnie! Jak zwykle udało mi się zamienić kogoś w cudo! Chodź,
spóźnimy się! Szybciej, noo!-jęczała. W końcu się poddałam i potulnie
wyszłam, ciągnięta za rękę z domu.
-Sugerujesz, że wcześniej nim nie byłam? - mruknęłam żartobliwie pod nosem i dałam sie wywlec z mieszkania. Szłyśmy znaną mi drogą do szkoły na
bal. W końcu, gdy doszłyśmy, czekali na nas chłopcy. Derek uśmiechnął
się do mnie zawadiacko, a ja jedynie skrzywiłam się gdy już odwrócił się
by wejść na salę. Podszedł do mnie Greg i wziął pod rękę. On miał taki
cudny, uroczy uśmiech...
-Chodźmy-zadecydował i pociągnął mnie delikatnie-Cudnie wyglądasz.
-Dziękuję.Poczułam
jak się rumienię, mimo to wykręciłam tułów by ruchem ust powiedzieć do
Kess "dzięki". Była moją stylistką na wszystkie ważniejsze okazje, odkąd tylko pamiętam. Gdy doszliśmy na salę Greg,
fachowym gestem ujął moją dłoń, zapraszając w ten sposób do tańca. Nigdy
nie umiałam jakoś doskonale tańczyć, jednak tym razem nie szło mi aż tak źle. Gdy on prowadził wszystkie kroki wydawały mi się takie łatwe i oczywiste. Wszystko byłoby cudnie, gdybym nie ujrzała małego
stworzonka siedzącego na liściu jakiegoś kwiatka.
-Greg, zaraz
wracam.-uśmiechnęłam się do niego czarująco po czym odbiegłam od niego i
podeszłam do kwiatka. Zerknęłam na istotkę.
-Co tu robisz?-spytałam zaskoczona chochlika.
-Jak
to co, pilnuję Cię. Nie dość że duchy mają Cię w opiece to jeszcze ja
muszę.-odparła piskliwym głosikiem wróżka. No tak, nie mają już co robić
tylko pilnować damę ze swojego świata.
-Och, świetnie-mruknęłam zmęczonym głosem - Ale chodźmy gdzie indziej, bo ludzie pomyślą, że ześwirowałam, gadając z kwiatkiem. - wycedziłam między zaciśniętymi zębami i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy wyszłam na korytarz, zatrzymałam się, opierając plecami o ścianę.
-Teraz - mów. - rozkazałam.
-Chcą Cię mianować Marszałkiem Rady. - palnął prosto z mostu chochlik. Wytrzeszczyłam oczy.
-Naprawdę?! Przyjęli mnie?!-nie mogłam ukryć radości. Moje usta od razu wykrzywił szeroki uśmiech - No, nie wierzę...
-Tak, tak... Tylko że musisz zjawić się tam. Teraz.
-Teraz? Nie mogą chwilkę zaczekać? O takich rzeczach informuje się wcześniej! - wytknęłam, krzyżując ręce pod biustem. "Wróżka" wzruszyła ramionami.
-Bywa. Kazali mi poinformować Cię teraz. To była jakaś spontaniczna decyzja, czy coś. Ale masz się tam zjawić, jak najszybciej. - dodała.Westchnęłam. Mus to mus. Skinęłam głową na znak, że przyjęłam to do świadomości i wróciłam na salę. Przygryzłam lekko dolną wargę i ruszyłam w stronę Grega. Kiedy tylko do niego doszłam, objął mnie ramieniem.
-W porządku? - spytał.
-Muszę iść do domu. Zapomniałam o czymś bardzo ważnym.-wyznałam.
-Bal dopiero się zaczął!-zaoponował patrząc na mnie zaskoczony.
-Dla mnie już się skończył.-pokręciłam smutno głową.
-Ale nie możesz tak po prostu wyjść... Specjalnie dla Ciebie tu przyszedłem. Wiesz ile się szykowałem?! I to ma iść na marne?
Gapiłam się na niego osłupiała. Z początku myślałam, że żartuje, ale już po chwili przekonałam się, że jest śmiertelnie poważny.
-Nie wiedziałam, że jesteś taki narcystyczny. Znajdź sobie jakąś "dziunię", bo ja lecę. - Uśmiechnęłam się ironicznie, skinęłam mu na
pożegnanie głową i pobiegłam w stronę toalety odprowadzana jego
spojrzeniem. No tak, mam iść do domu, a uciekam do kibla, pomyślałam
rozczarowana swoim brakiem pomysłów. Przynajmniej mam już sukienkę na
mianowanie, ucieszyłam się po czym zdjąwszy naszyjnik otworzyłam nim
portal i weszłam do świata Niebieskiej Gwiazdy. W dłoni czułam, że
amulet jest ciepły, to oznaczało że wszyscy są szczęśliwi ze zmiany
marszałka.